Jod – błogosławieństwo czy przkleństwo? – TO MUSISZ PRZECZYTAĆ!

Jod – błogosławieństwo czy przkleństwo?

Kto szuka, ten znajdzie… tak wypadałoby chyba zacząć ten artukuł. Znalazłem absolutną rewelację!

Jeżeli zależy Ci na zdrowiu, MUSISZ to przeczytać – a później co zrobisz z tą wiedzą, to Twoja decyzja!

– WYBACZCIE MI TEN HURA-OPTYMISTYCZNY WSTĘP, jak reklama taniego szmponu do włosów, ale naprawdę jestem zaszokowany tym co odkryłem o jodzie.

Zaczynamy:

Jod; łac. Iodum, jest to pierwiastek chemiczny z grupy 17 fluorowców w układzie okresowym. Odkryty w 1811 roku przez Bernarda Courtios’a. Nazwę zaś swoją zawdzięcza francuskiemu chemikowi Josephowi Gay-Lussac, który dokonał analizy właściwości jodu w 1813 roku.

Jod to nie magiczna pigułka; niemniej jednak jest to bardzo skuteczny naturalny środek, który jest czymś w rodzaju brakującego ogniwa potrzebnego naszemu organizmowi do przeprowadzenia niezbędnych procesow fizjologicznych. Jest to uniewersalny natrualny preprat, który reguluje gospodarkę hormonalną i metabolizm, usprawnia rozwój i funkcjonowanie mózgu, jak również pomaga w pozbyciu się toksycznych substancji i metali ciężkich.

Jod był panaceum na wiele dolegliwości, między innymi na: choroby tarczycy (w tym chorobę Gravesa-Basedova oraz chorobę Hashimoto), astmę, arteriosklerozę, tętniaki, depresję, przewlekłe zmęczenie, wypadanie włosów (także w przypadku utraty naturalnego koloru włosów, czyli pojawieniesię białych pasm we włosach), paraliż, owrzodzenia, cukrzycę, rak piersi, rak prostaty, choroby żołądka, guzy piersi (ang. Fibrocystic Breast Disease), zatrucie bromem, alergie, candidę (podawane przez niektórych specjalistów razem z preparatem Borax), oraz wiele innych.

Powszechnie stosowany przez lekarzy jeszcze na poczatku XX wieku (do lat 70-tych używany do „fortyfikowania” mąki, poźniej wycofany z użycia i zastąpiony BROMEM!!!!), nagle zniknął i został niemalże wymazany z podręczników medycznych. Dlaczego? Zmowa? Może, ale na pewno ogromne nieporozumienie. Najprawdopodobniej jedną z przyczyn było opublikowanie całkiem zresztą błędnego raportu Wolffa-Chaikoffa opisującego „niebezpieczeństwa” używania jodu, opublikowanego w 1948 roku. Ciekawe jednak są następujące fakty: po pierwsze publikacja owa ukazała się w „The Journal of Biological Chemistry”, czasopiśmie publikującym badania naukowe, niemającym nic wspólnego z jakąkolwiek medycyną kliniczną, czyli po prostu czysta teoria! Po drugie, wydana w ROK pozniej publikacja Stanley’a, rzekomo potwierdzająca teoirę Wolffa-Chaikoffa, ukazała się dziwnie szybko jak na kanony publikacji naukowej, gdzie potrzeba czasu na sformułowanie i odpowiednie przeprowadzenie badań oraz na potwierdzenie/opublikowanie takowych przez inne magazyny naukowe. Po trzecie, sam Stanley, w końcu potwierdził w publikacji wydanej w 1969 roku, że efektywność używania jodu nieorganicznego i nieradioaktywnego musi być dalej zbadana i nie można jednoznacznie stwierdzić jego działania, gdyż terapeutyczny efekt odnotowany na wielu pacjentach wymaga przeprowadzenia dalszych badań. Tak wiec tzw. „jodofobia”, jak okreśa to Dr. Abraham, najwidoczniej wzieła sie z… powietrza i przemyśleń grupy pewnych panów… i szkoda, że oni właśnie nie zainteresowali się analizą terapii zastosowaych u szerokiej grupy pacjentów, gdzie skuteczność jodu w leczeniu wielu chorub została udowodniona ponad wszelką wątpliwość. Sam von Basedov skutecznie leczył swoich pacjentów i pominiecie tego chociażby faktu jest naprawdę zdumiewające.

Należ dodać, że kolejnym powodem nieporozumienia może być tzw.”wrzucenie JODU do jednego worka”. Jod bowiem to nie JEDNA substancja tylko DWIE; mam tu do czynienia z tą DOBRĄ i tą ZŁĄ (pisząc w uproszczeniu). Dobra forma jodu to: nieorganiczna i nieradioaktywna a zła forma to: organiczna i radioaktywna. Tej złej oczywiście nie powinno sie stosować w terapiach i badaniach; nic dziwnego, że jeżeli naukowcy badali skutki działania organicznej i radioaktywnej formy jodu, wyniki potwiedziły że jod jest zły! Gdyby zbadali tą dobrą formę, porzeanalizowali setki raportów medycznych napisanych przez lekarzy leczących pacjentów, zapewne wnioski wysnuliby nieco inne.

Na szczeście dziś istnieje grupa lekarzy, którzy wracają do używania tego środka i leczą „choroby nieuleczalne”!

Garść faktów:

  1. Polecam zapoznanie się z materiałami (inforamcje i linki poniżej) lekarzy: Dr. Guy Abrahama, Dr. Brensteina, Dr. Jorge Flechas oraz osobami, które przeprowadziły wnikliwą analizę terapii czy też suplementacji jodem, trwającą lata; osób, które same chore na choroby tarczycy, raka piersi, raka prostaty, chroniczne zmęczenie, zaburzenia w funkcjonowaniu mózgu (postępujące! gdzie powiedziano im, że nie ma leku, który mogłby im pomóc!), problemy skórne, czy wiele innych schorzeń, odnalazły materiały owych lekarzy i stosjąc się do dokładnej porady specjalistów, są dziś zdrowe i szczęśliwe. Okazuje się, że jednak można wyleczyć „nieuleczalne” choroby” tylko trzeba wiedzieć jak!
  2. WAŻNE: suplementację jodem stosujemy TYLKO PO UPRZEDNIEJ KONSULTACJI Z LEKARZEM / TERAPEUTĄ, KTÓRY JEST PRZESZKOLONY I WIE JAK LECZYĆ JODEM!!!!!
  3. Gdy mówimy o leczeniu jodem, mowimy o formie nieorganicznej i nieradioaktywnej!
  4. Ja stosuję dwa preparaty: Płyn Lugol’a oraz Iodoral (forma płynu Lugol’a w kapsułce) w połączeniu z odpowiednimi protokołami Dr. Abgahama i Dr. Brensteina.

Dwa słowa o jodzie w obliczu katastrofy w Fukushimie: syplementacja jodem stała sie dziś juz koniecznoscią! Napromieniwanie tak wody oceanicznej jak i powietrza jest śmiertelnym zagrożeniem (mam nadzieję, że nikt już nie zajada rybek morskich!!!!!!) i nie ma na co czekać; trzeba się ratować już dziś! Wielu specjalistów oficjalnie już podaje, że zachorowalność na różnego rodzaju nowotwory wzrośnie w tempie lawinowym. Zalecam skontaktowanie się z odpowiednim lekarzem lub terapeutą w celu przygotowania wlaściwej terapii profilaktycznej, także jodem, o ile nie jest już za poźno….

Linki do ciekawych informacji o Fukushimie, zamieszczam poniżej.

Dośc teorii, na razie, temat leczenia jodem rozwinę w następnych artkułach. Zachęcam anglojęzyczne osoby do przeczytania książki Lynn Farrow „The Iodine Crisis”; niestety na razie tylko po angielsku ale jak sam autorka mi pisała, już niedlugo także w wersji polskiej!!! Znajdziecie tam Państwo mnóstwo przykładów osób które borykały sie z różnymi problemami zdrowotnymi, szukały pomocy i tę pomoc znalazły w suplementacji jodem! Historie są naprawdę porywające; ludzie piszą od serca podając ich życiowe damaty, które zostały rozwiazane BEZ wielkiech nakładów finansowych i bez ogromnego trudu ale najważniejsze dla nich jest to, że już nie cierpią! Relacje pacjent-pacjent są w moim odczuciu najważniejsze ponieważ albo my sami się z nimi utożsamimy, albo może pomożemy komuś z naszego otoczenia czy rodziny! Takiej wiedzy NIE WOLNO zatrzymywać tylko dla siebie!!

Więcej w następnym artykule.

Oto obiecane dalsze materiały dla wnikliwych szperaczy oraz linki:

  1. Lynn Farrow, „The Iodine Crisis”.
  2. Guy E. Abraham, “The safe and Effective Implementation of Orthoiodosupplementation In Medical Practice.” (http://www.optimox.com/pics/Iodine/IOD-05/IOD_05.html).
  3. Guy E. Abraham, “Evidence that the Administration of Vitamin C Improves a Defective Cellular Transport Mechanism for Iodine: A case Report.” (http://www.optimox.com/pics/Iodine/IOD-11/IOD_11.htm).
  4. Stephanie Buist, ND HC, “The Guide to Supplementing with Lugol’s Iodine.” (http://jeffreydachmd.com/wp-content/uploads/2014/03/The-Guide-to-Supplementing-with-Iodine-Stephanie-Burst-ND.pdf)
  5. FUKUSHIMA:
  1. Strony internetowe:

Życzę miłej lektury i zdrowia.

Leave a comment